Mortal One - 2012-05-27 23:00:15

Psie Budy, czyli niskoczynszowe, drewniane baraki, zamieszkiwane głównie przez najuboższych, odstraszają zarówno swym wyglądem, jak i zapachem, dochodzącym z tutejszego rynsztoka. Spływają doń wszelkie nieczystości, w tym także i ciała tych, którzy nie dożyli dnia następnego. O tak, śmierdzi tu trupem! Przestępczość jest tu jak plaga, bezradni są wobec niej nawet strażnicy miejscy. To miejsce rządzi się własnymi prawami, dyktowanymi tu przez miejscowych "feudałów", u których mieszkańcy muszą niewolniczo pracować, aby móc ujrzeć następny słońca wschód. Są ci "feudałowie" podobno związani z Gildią Szczurów, potężną, przestępczą organizacją, mającą swe wpływy jak Królestwa długie i szerokie...

Vespera - 2012-08-06 23:12:01

Cóż to za rozkosz przemierzać ulice utytłane we wszelkim istniejącym plugastwie tego świata, mijać pokryte liszajami załomy i napawać się fetorem ludzkich zewłoków, o i ile nie czegoś podlejszego. Niewypowiedziana rozkosz, bowiem spotęgowana świadomością, że to wszeteczne miejsce w pewnych okolicznościach służy za dom. No, może to zbyt mocne słowo na określenie tych kilku zatęchłych kryjówek z siennikiem w środku, jednakże nie zawsze złodziejowi powodzi się na tyle, by noce spędzać w karczemnych izbach. Tym razem bynajmniej nie zamierzałam ni minuty dłużej trwonić na pobyt w tym przeklętym mieście, toteż zajść planowałam jedynie w drodze ku wschodniej bramie, by zgarnąć nieco grosza na potencjalne łapówki. Chyżo minęłam ostatni zakręt, i wreszcie bez zwłoki znalazłam się przed drzwiami dobrze mi znanej jakże „luksusowej” chałupy.

Mortal One - 2012-08-06 23:44:43

Drzwi, odrapane i prześwitujące, bynajmniej nie zapraszały do środka. Wnętrze chronił tylko zardzewiały skobel, którego równie dobrze mogłoby w ogóle nie być. Gdyby jednak chata była tak łatwa do obrobienia, zapewne nie zostawiłabyś w niej pyłku kurzu... Zaraz też przypomniałaś sobie właściwą kryjówkę. Pozostawało mieć nadzieję, iże swój nie spotkał swego, a Ty miałaś jeszcze po co tu wracać...

Vespera - 2012-08-07 00:18:56

Nie ma to jak w domu, mruknęłam chmurnie do siebie, gdy przekroczyłam próg tego obmierzłego przybytku. Podniosłam walający się po ziemi kawałek świecy, który snadź niegodzien był nawet rabunku. Zapaliwszy go, ruszyłam w głąb pomieszczenia, upewniając się przy tym, czy nikomu nie zechciało się tu urządzać dziś noclegowni i kierując do miejsca, w którym podwójnie podwójna ściana kryła kilka niezwykle cennych, okrągłych krążków.

Mortal One - 2012-08-07 12:02:54

Już chciałaś zapalić wspomniany ogarek, skoro uświadomiłaś sobie, iże nie miałaś czem tego zrobić. Nic to, pozostało mieć nadzieję, iż chata jest równie pusta, co serce właścicielki. Starałaś się odtworzyć dobrze znaną trajektorię i omijać co większe przeszkody, aż w końcu - błogosławieństwem chyba - dotarłaś do właściwej kryjówki. Szczęśliwie, akurat w to miejsce przez dziurę w dachu wpadał snop księżycowego światła, umożliwiając sprawne wyjęcie kosztowności...

Vespera - 2012-08-08 15:35:22

Gorączkowo dopadłam znajomej mi deski na ścianie i przy pomocy majchra rozchwierutałam ją na tyle, by dało się ją zdjąć. Nie zafrasowała mnie pustka za nią i w pośpiechu jęłam majstrować przy kolejnej desce, tym razem znajdującej się już wewnątrz owej kryjówki. Licho wiedziało, kiedy ta szatańska burza miała się rozpętać, ja w każdym razie pragnęłam czym prędzej znaleźć się z moją sakwą daleko poza miastem.

Mortal One - 2012-08-08 16:09:49

Rozgrzebałaś spróchniałe drewno i wydobyłaś z niego wilgotny, cuchnący gnilnym fetorem mieszek. Wyjmując go, trąciłaś ręką jakąś pajęczynę, ta zaś nieprzyjemnie okręciła Ci się wokół ręki, po której zaczął biegać spanikowany pająk, zanim nie spadł na ziemię...

Przez dłuższy czas wpatrując się w jedno miejsce, poczułaś, jak dopada Cię skrywana dotąd senność... nie czas jednak na wojaże do krainy Morfeusza!

Vespera - 2012-08-08 18:05:32

No jużże, Vespero, wykrzesaj z siebie jeszcze trochę sił! Wstyd, któż to słyszał, by po dobie bez snu czuć takie zmęczenie i aż tak mitrężyć. Przetarłam energicznie oczy, by je choć pozornie nieco pobudzić, przytroczyłam sakwę do pasa i wyruszyłam z powrotem przez ciemnice własnego lokum, rozważnie stawiając kroki, by przypadkiem nie zabić się o coś w takim stanie umysłu. Wydostawszy się z domu, zamknęłam za sobą drzwi, rzecz w obecnej sytuacji może i zbędna, ale ot, takie przyzwyczajenie. Pożegnawszy się z tym parszywym schronieniem, pognałam w mrokach ulicy ku wschodniej bramie.

Haden - 2012-08-19 20:47:15

Maszerowałem pokornie i w ciszy, podążając za dwoma mężczyznami. Ich małomówność zdziwiła mnie - przez dotychczasową drogę żaden z nich nie odezwał się do mnie. Nie mogę jednak rzec, by taki, a nie inny stan rzeczy nie cieszył mnie. Wręcz przeciwnie, sytuacja sprzyjała przemyśleniom. W istocie zaś, miałem nad czym się zastanawiać. Wspomniałem mój ostatni sen - dziwaczny dialog ze Stwórcą, którego w swym życiu jak dotąd ignorowałem. Owszem, nie zaprzeczam, zawsze otwarcie przyjmowałem to co mi dawano i godziłem się z losem. "Coś" podpowiadało mi, że wszystko musi być takie, jakie do mnie przychodzi i na niewiele rzeczy mam wpływ. Nigdy jednak nie powiedziałbym, że to "coś" zacznie do mnie przemawiać i wydawać polecenia, których widmo będzie mnie bezustannie prześladować.
Nawet teraz, prowadzony przez ludzi, których raczej nie nazwałbym przyjaciółmi, odczuwałem ekscytację, ale też strach, przed tym, co usłyszałem w śnie i zleconą mi misją. Mimo to, przemieszczało mi się dość przyjemnie. Zawsze się czegoś bałem - co za różnica czego? Podświadomie liczyłem, że mamy przed sobą jeszcze sporo drogi i dwójka Szczurów nie prędko wyrwie mnie z głębokiej kontemplacji.

Mortal One - 2012-08-19 21:20:50

I słusznie: kiedy dotarliście do dobrze znanych Ci Psich Bud, tiarrimskiej kolebki przestępczości i degrengolady, Szczury skierowały się ku jednej z rozlatujących się, drewnianych chat, i zapukały. Otworzył Wam jakiś niski, pulchny jegomość. Twój nowy mistrz - przemknęło Ci przez myśl, dopóki się nie okazało, iże mistrz ów był mistrzynią, którą wziąłeś za mężczyznę przez jej szpetną aparycję. Kobieta nic nie powiedziała, tylko wpuściła Was do wnętrza chaty, zionącej zgnilizną i grobowym chłodem, zamykając zaraz za Wami drzwi...

I to miała być ta osławiona kryjówka Szczurów? Ich wielka, ukryta przed niepożądanym wzrokiem siedziba? Cóż... poniekąd. Kiedy powiem znaleźliście się w środku, baba odrzuciła jakąś brudną płachtę, kilka zbitych ze sobą desek i odsłoniła czarną, ziejącą jamę. Oto wyjaśniła się tajemnica panujących tu zapachów...

- Ty pierwszy - warknął wyższy Szczur, zapraszając Cię do kanałów...

www.inuma.pun.pl www.bzevuv.pun.pl www.warcraft-pbf.pun.pl www.oetyper.pun.pl www.extreamsquad.pun.pl