- Śmiertelna Opowieść http://www.smiertelnaopowiesc.pun.pl/index.php - Portac http://www.smiertelnaopowiesc.pun.pl/viewforum.php?id=28 - Brama i mury http://www.smiertelnaopowiesc.pun.pl/viewtopic.php?id=105 |
Mortal One - 2012-02-28 17:52:49 |
Portac otoczone jest wysokim na dwadzieścia stóp murem z rudy darniowej, okraszonym blankami i szeroką żelazną bramą (ustawioną czołowo do traktu), na której wyryto herb miasta - brodate popiersie św. Portaca, niegdyś żyjącego w tych okolicach, patrona kotlarzy i górników, zajmujących się wydobyciem żelaza. Jednak choć jego pielesze należą raczej do spokojnych, po wąskim chodniku na szczycie muru chodzą regularnie warty, zaś bramy miasta zamykane są przed nocą - i biada tym, co przed nią nie zdążą, gdyż jak mówi stare przysłowie: "O zmierzchu za bramę ani króla, ani damę". Lecz ponieważ Portac leży blisko traktu i obowiązuje w nim prawo składu, w dzień nie sposób jest utrzymać ten porządek - wtedy bowiem przelewają się przez bramy tłumy, złożone głównie z karawan kupieckich oraz z wszelkiej hołoty, jaka się za nimi wlecze - czyli chłopów szukających tu nowego życia, bezzębnych starców, wędrownych grajków, kuglarzy, awanturników, dziwek, kondotierów oraz członków przestępczego światka, nieświadomych tego, iże wchodzą, cali umazani krwią, do lwiej jaskini - portackie straże należą do najbardziej restrykcyjnych, przez co im podobne męty będą miały niełatwe życie w mieście, czy raczej - w jego brudnych kazamatach. |
Vespera - 2012-09-02 18:50:18 |
Wreszcie, cierpliwość moja doprawdy wisiała już na włosku. Jak to się zaraz nie pospieszy to ktoś na tym ucierpi, a że Kathia akuratnie siedziała tuż obok na sianie, nietrudno było wykoncypować, kogo zaraz zadręczę na śmierć. Póki co jednak spoczywałam na tym miękkim posłaniu zła i milcząca, jak osa, co to ją byle machnięcie dłonią rozjuszy. Źdźbła wszędy mi już chyba nawłaziły, marzłam w zroszonym deszczem płaszczu, a żołądek powtórnie począł dopominać się o swój haracz. Dalejże, furmanie, daj temu strażnikowi w łapę i napijmy się w końcu czegoś mocnego w zajeździe! |
Mortal One - 2012-09-02 19:53:20 |
Furman posłuchał. Kiedy dowlekliście się pod samą bramę (a były to ogromne, dwuskrzydłowe, żelazne wrota - niemalże gładkie, jeśli nie liczyć wyrytego na nich herbu miasta i żelaznych guzków na krawędziach), jeden ze strażników spytał ospałym, bezbarwnym głosem: |
Lila Rose - 2012-09-11 10:24:52 |
- Weź pan ogarnij mnie podrzucić jeno za bramę Portac, tom dojdę już kulasami sama do swej posesji. - Rzekłam zgrabnie, dziwując się wielce, iż woźnica w odpowiedzi beknął i pierdyknął sobie demonstracyjnie. Bliskoć domostwa się znajdowałam, toteż niemal strachliwie zerwałam z łachmanów znaki świadczące o zaspokajaniu usług płci męskiej, włosy splotłam w kłosa, sukmany podciągnęłam pod szyję, coby zapobiec zowistnym spojrzeniom. Takom głodna i brudna była jak te szczury, co kręciły wąsiskami, czołgając się zwinnie wzdłuż ulicznych ścieżek. Syfony wściekłe, splunęłam na ziemię z wozu, przywołując w myślach pamiętną kolację, kiedy to miałam spożyć chleba kukurydzianego z gorgonzolą, a tu ser nie dość poprzerastany niebieskim nalotem, to jeszcze ten włochaty maszkaron z rozpuszczonymi wnętrznościami wpływającymi z pękniętego grzbietu. |
Vespera - 2012-09-11 12:12:44 |
Zaś imć furman, którego dworski bon ton zdążyłaś już spostrzec, ogarnął, i to wcale prędko, Wasz wjazd do Portac. Rzuciwszy monetę strażnikowi przy bramie, ino chwila minęła, nim na dobre przekroczyliście jej wrota. Zdaje się, iż kiepeła Twego elokwentnego przewodnika nieco niedomagała, bowiem wpierw popędził konia dalej, ale zrazu zorientował się, iż jakaś mucha natrętna z tyłu wozu coś tam do niego przedtem rzekła i zatrzymał furę, nim zbyt daleko wjechaliście w gąszcz miasta. Ty zaś z niemałą fatygą wygramoliłaś się z wozu, na co Twój woźnica odpowiedział jak zwykle wyrobioną towarzysko reakcją, a zatem odjazdem bez słowa. Ty zaś pozostałaś na zabłoconych ulicach Portac, a zatem dobrze Ci znanych pieleszach. |
Mortal One - 2012-09-23 21:11:55 |
Idąc śladem Eliasza, dostrzegłaś pierwsze pamiątki po całonocnej burzy - ubita droga zamieniła się w rzekę błota, w której grzęzłaś momentami aż po kostki, zaś gdzieniegdzie walały się zrzucone przez wiatr dachówki, niewielkie gałęzie etc. |
Vespera - 2012-09-23 21:51:42 |
To, co miałam ochotę wyrzec w tym momencie, rymowało się z murwa mać. |
Mortal One - 2012-09-23 23:10:22 |
Otworzył jakiś owłosiony, niewysoki troglodyta w rozchełstanej koszuli, zza której wyzierał jego wielki, bo i pewnie przećwiczony w niejednej karczmie mięsień piwny. Zaprawdę, zaporę stanowił on iście nie do przebicia. Zdawałoby się, iże to skudlone cielsko zatrzymałoby samą allandorską konnicę... ale cóż to! Cielsko ma głos! |
Vespera - 2012-09-25 20:02:06 |
Mruki te ów strażnik winien kierować wyłącznie do Eliasza, któren to jako jedyny z nas lubował się w schadzkach z duchami. Zaś jeśli chodzi o łapówkę, skoro nie poszła z mojej kiesy, fakt jej opróżnienia mało mnie obszedł, wszak to nie ja będę musiała potem sumitować się z jej pustki. |
Mortal One - 2012-09-26 14:38:37 |
Wrota zamknęły się za Wami z ponurym szczękiem, zaś św. Portac zmierzył Was swym zimnym - niczym żelazo, z którego go wykonano - wzrokiem. |
Vespera - 2012-09-26 22:13:40 |
Nałożyłam niedbale kaptur na głowę i pogroziłam niebu, coby nie myślało sobie, że puszczę mu taką zniewagę płazem. Czymże sobie zasłużyłam na tak obiecujący początek dnia? |
Mortal One - 2012-09-27 10:45:27 |
- Co? W torbie? - wyrwał się Eliasz z zamyślenia. I uświadomiwszy sobie, iże wciąż ściska w ręku dwie cebule, podsunął Ci je pod nos. Atoli widząc, jak go marszczysz, zreflektował się chyżo: - Cebula wam nie leży? Pędźcie do pierwszych dźwierzy! I ze świata rejterujcie bądź cebulę umiłujcie! - zaintonował, grzebiąc w swym skromnym ekwipunku. - Nie wspominałem, iże jestem też poetą z zamiłowania? Bierzcie, co przygotowałem - wręczył Wam wreszcie po kiełbasie, pomidorze i grudce sera - bo głód wszystek licho odgania! Niech wam chłód nie będzie straszny ni najgorsza słota, bowiem me rymy wyprowadzą was z rzek błota! Drogę znam ja dobrze, o to się nie bójcie... i powiadam wam, cebulę grzesznice umiłujcie! |
Vespera - 2012-09-27 21:34:22 |
- Albo gębę pohamujesz, albo majchra posmakujesz – warknęłam równie lirycznie w odpowiedzi, agresywnie odbierając od Eliasza należny mi przydział normalnej strawy. – Niechże tylko spadnie mi z głowy choć włos, to mierny będzie lichego wierszoklety los – dodałam równie sentencjonalnie, wykorzystując całą swoją złość do tejże jakże poetyckiej, wielkiej improwizacji. Jak na wyrok czekałam tylko na moment, w którym natkniemy się wreszcie na chram Wielkiej Cebuli. Wszak to tak umiłowane warzywo w tych zwariowanych okolicach! A teraz jeszcze ino burzy brakowało na dobitkę. O wielka cebulo, czymże zawiniłam? |
Mortal One - 2012-09-27 21:54:43 |
Zdawało się, iże samym faktem Twego istnienia. |